Spotykane prawie na całym świecie przedmieścia w stylu amerykańskim powstawały kiedyś z potrzeby kontaktu z naturą. Niestety dominuje na nich niezdrowy, mało przyjazny dla środowiska tryb życia. Czas na zmiany! Moda na ogrodnictwo powraca w wielkim stylu.

Podmiejski paradoks

Współczesne rolnictwo, by ,,wyprodukować’’ marchew, sałatę lub borówki, zużywa wielkie ilości wody, energii, nawozów sztucznych, oraz przestrzeni, którą natura wykorzystałaby w bardziej sprzyjający bioróżnorodności sposób. Gotowy ,,produkt”, zapakowany w plastik, trzeba jeszcze przewieźć setki lub tysiące kilometrów do sklepów i hipermarketów, spalając spore ilości paliw kopalnych.
Spójrzmy na przeciętnego mieszkańca przedmieścia.
Właśnie skończył jeździć spalinową kosiarką po rozległym trawniku, zajmującym prawie cały ogród. W garażu przesiada się z siodełka kosiarki na wygodny fotel swojego SUWa. Jeszcze tylko szybko notuje w smartfonie, że trzeba uzupełnić zapas preparatu chwastobójczego i sztucznych nawozów do trawnika i tui. Potem, przez specjalną aplikację, włącza nawadniające zraszacze i jedzie do najbliższego hipermarketu po owoce i warzywa.
Oto awers i rewers tej samej monety – jałowe obszary mieszkalne z nudnym deseniem przystrzyżonych trawników i hiperproduktywne tereny uprawne – obydwa rodzaje przestrzeni utrzymywane dzięki ogromnemu zaangażowaniu zasobów naturalnych, wysiłku, oraz technologii i obydwa równie nieprzyjazne dla różnorodności biologicznej, krajobrazu i klimatu.

Grządki zamiast trawników!

Już czas, by mieszkańcy przedmieść przekierowali wysiłek i zasoby na budowanie w swoich ogrodach urozmaiconych i produkujących żywność ekosystemów. Bogactwo różnorodnych roślin, w tym kwitnących wiosną owocowych drzew i krzewów, stworzyłoby piękniejszy krajobraz w miejscu, gdzie żyją ludzie. Z drugiej strony pozwoliłoby to na uwolnienie dla przyrody części przestrzeni, zajmowanej teraz przez intensywne rolnictwo.
To nie jest utopia, to już się dzieje.
Na całym świecie coraz większą popularnością cieszą się ruchy społeczne, takie jak założony w USA ,,Food Not Lawns”, promujące powrót do przydomowych upraw.

Siła permakultury

W pewnym uproszczeniu można zdefiniować ogrodnictwo permakulturowe, jako zbiór metod i technologii, które dzięki zrozumieniu i wykorzystaniu panujących w ekosystemie współzależności, umożliwiają efektywną uprawę jadalnych roślin przy niewielkim wysiłku ze strony zaangażowanych ludzi i przy ograniczonym zużyciu zasobów. Może to być na przykład wykorzystanie symbiozy między niektórymi gatunkami roślin lub tworzenie niewymagających przekopywania, prawie bezobsługowych pod względem nawadniania, pielenia i nawożenia grządek uprawnych. Ich koncepcja bazuje na naśladowaniu zachodzących w najniższym piętrze lasu procesów warstwowego osiadania i rozkładu materii organicznej.
To właśnie na promowaniu ogrodnictwa permakulturowego bazują ruchy takie jak Food Not Lawns. Wiedza z tej dziedziny jest coraz łatwiejsza do zdobycia dzięki dostępnym w wielu językach książkom, kursom online i tematycznym grupom w mediach społecznościowych.
Dzięki temu wielu z nas może zmienić świat, po prostu uprawiając własny ogródek.

Łukasz Kamiński