Szantaż ze strony Federacji Rosyjskiej, który był reakcją na potępienie agresji Kremla wobec Ukrainy, okazał się nieskuteczny. Brak uległości Kiszyniowa wobec Moskwy skutkuje coraz większym ograniczeniem rosyjskich wpływów w Mołdawii, przede wszystkim w sektorze energetycznym.
Przed wybuchem wojny, znaczenie Rosji w zakresie dostaw gazu, było dla Mołdawii kluczowe. Ten najbiedniejszy z europejskich krajów przez dziesiątki lat pozostawał całkowicie uzależniony od rosyjskiego surowca. Gdy jednak poparł sankcje wymierzone w Rosję, pomimo ważnej, pięcioletniej umowy podpisanej w październiku 2021 r., Gazprom ograniczył dostawy błękitnego surowca do Republiki Mołdawskiej, doprowadzając do kryzysu energetyczne
Droga do wolności energetycznej
Od momentu wybuchu wojny Republika Mołdawska stopniowo uniezależnia się od dostaw surowca płynącego z Rosji. Dzięki pomocy państw Europy Zachodniej Mołdawia była w stanie przetrwać tegoroczną zimę. Dużą rolę w niesieniu sąsiedzkiej pomocy odegrała Rumunia.
– Rumunia zabezpiecza poprzez swoje sieci energetyczne do 90 proc. zapotrzebowania na energię elektryczną Mołdawii – poinformował w lutym 2023 r., podczas konferencji prasowej w Bukareszcie, rumuński prezydent Klaus Iohannis.
Zakręcenie kuraka z gazem jesienią 2022 r. spowodowało, że Kiszyniów podjął działania zmierzające w kierunku niezależności energetycznej. Został ogłoszony przetarg na budowę dwóch pierwszych w historii niepodległej Mołdawii elektrociepłowni, które mają powstać do 2025 r. Każda z nich będzie w stanie wyprodukowania ok. 55 MWh. Władze planują także szybki rozwój sektora OZE, który za trzy lata powinien zaspokajać nawet 30 proc. krajowej konsumpcji.