W Reykiawiku – stolicy Islandii a zarazem najdalej wysuniętej na północ stolicy na świecie, już od dłuższego czasu tworzona jest infrastruktura rowerowa wysokiej jakości. Obecnie, dzięki działalności Pawła Bartoszka – lokalnego polityka pochodzącego z Polski, to właśnie aktywność na dwóch kołach może stać się jedną z największych atrakcji przyciągających turystów do tego zimnego kraju.
Islandzkie zaskoczenie
Z czym wam się kojarzy Islandia? Lodowce, wulkany, gejzery, zorze polarne, wspaniałe krajobrazy i żywa przyroda okolic podbiegunowych. Te atrakcje, tak niezwykłe i niecodzienne dla większości mieszkańców globu przyciągają do tego kraju tłumy turystów. Na ulicach centrum Reykjaviku widać wielobarwny tłum ludzi ze wszystkich kontynentów.
Jednak, odkąd ja zobaczyłem to fascynujące miejsce na własne oczy będzie mi się ono kojarzyło przede wszystkim z jazdą na rowerze…
Co robiłem w Islandii?
Byłem jedną z trzech osób wysłanych na wizytę studyjną do tego kraju w ramach realizacji projektu „Miasto w ruchu”, zakładającego zdobywanie i upowszechnianie wiedzy o praktycznych rozwiązaniach, mogących poprawić komunikację w mieście.
Projekt ten realizowany jest przez Instytut Spraw Obywatelskich – organizację pozarządową z Łodzi, która już od dwudziestu lat, na ogólnopolską skalę, aktywnie działa na rzecz ekologicznej gospodarki, zdrowia społecznego i świadomości obywatelskiej.
Warto też wspomnieć, że „Miasto w Ruchu” jest finansowane przez Liechtenstein, Norwegię i właśnie Islandię z funduszy EOG i Funduszy Norweskich w ramach Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny. Nie dziwi więc, że to właśnie Islandia została wybrana jako cel takiej podróży.
Państwo, przez którego obszar przebiega koło podbiegunowe, okazało się fascynującym przykładem proekologicznych przemian w transporcie.
Jego stolica przez niemal cały dwudziesty wiek rozbudowywana była pod kątem użytkowania samochodów osobowych. Niewielkie stare centrum miasta i ciągnące się hen, daleko po horyzont przedmieścia w amerykańskim stylu pocięte szerokimi trasami – oto właśnie Reykiawik i jego aglomeracja.
Jednakże Islandczycy obecnie w mniejszym stopniu wzorują się na USA, a w coraz większym szukają inspiracji w innych krajach nordyckich. Najważniejszym elementem dokonującej się na naszych oczach kulturowej przemiany jest szeroko pojęta polityka ekologiczna i klimatyczna, w tym właśnie podejście do miejskiej komunikacji.
Aglomeracja Reykiawiku zmienia swoją politykę planistyczną, ograniczając szerokie ,,rozlewanie się” przedmieść i rozwija transport zbiorowy, planując tworzenie własnej sieci szybkich autobusów typu Bus Rapid Transit.
< zobacz także: Bus Rapid Transit – lepszy transport dla rozwijającego się świata>
Jednak największym zaskoczeniem był dla mnie właśnie rozwinięty system dobrej jakości dróg rowerowych, który miałem okazję osobiście przetestować.
Rowerowa przygoda
Naszą przewodniczką, a zarazem opiekunką podczas całego pobytu była Auður Önnu Magnúsdóttir – przedstawicielka największej islandzkiej organizacji ekologicznej – Landvernd. Jednym z wydarzeń, które dla nas zorganizowała była rowerowa wycieczka po aglomeracji Reykiawiku.
Rower to najlepsze narzędzie pozwalające poznać i odkrywać nieznane dotąd miasto. Dzięki niemu łatwo jest zjechać z utartych szlaków, a zarazem trudno przegapić wszystkie szczegóły i lokalne ,,smaczki”, które nowo poznane miejsce może nam zaoferować.
Jazda była wygodna i bezpieczna. Całe stare centrum miasta z uspokojonym ruchem samochodowym to przestrzeń, którą turysta lub tubylec – rowerzysta ma w zasięgu ręki. Pozostałe dzielnice, w których wzdłuż większych ulic zbudowano szerokie drogi rowerowe z gładkiego asfaltu to już temat na dłuższe eskapady.
Nasza wycieczka należała do tej drugiej kategorii.
Z urokliwych śródmiejskich uliczek wyjechaliśmy do dzielnicy nowoczesnych rządowych budynków. Potem widzieliśmy kampus uniwersytetu, obok którego założono rezerwat wodnego ptactwa, a następnie drogą rowerową, prowadzącą wzdłuż morza, dotarliśmy na plażę. Podziwialiśmy odporność mieszkańców Reykiawiku na zimno – opalali się w strojach kąpielowych, mimo że temperatura wynosiła zaledwie kilkanaście stopni Celsjusza.
Tu zaczęła się najciekawsza część wyprawy – jazda wśród gęstych lasów i szerokich łąk. Przyroda wygląda tu inaczej niż w moich okolicach. Bliskość koła podbiegunowego odciska na niej swoje piętno. Skarłowaciałe drzewa powyginane przez mroźne wiatry, kosodrzewina – pnący, iglasty krzew znany w Polsce tylko z wyższych partii gór, skały pokryte mchami lub porostami ukazujące się na skarpach i pagórkach – to surowe piękno subarktycznej przyrody.
Jednak tuż obok – na skraju drogi rowerowej ujrzeć można mnóstwo lokalnych odmian polnych kwiatów i kwitnące głogi, które mienią się w ostrym słońcu krótkiego islandzkiego lata. Oto bogactwo tutejszej natury wynikające z faktu, że Reykjavik leży na pograniczu stref klimatycznych.
Najbardziej niesamowity był fakt, że tego wszystkiego można było doświadczyć cały czas będąc w mieście.
Na wzgórzach wokół szerokich łąk widać było domy i bloki mieszkalne, las z kosodrzewiną rósł tuż obok lokalnego lotniska, oddzielając je od morza. Gdy jechaliśmy malowniczą doliną, na której dnie płynął czysty, dziki górski strumień z uroczymi wodospadami to powyżej – ponad jej porośniętym gęstą roślinnością stokiem można było zobaczyć… przystanki autobusowe, umiejscowione przy pobliskiej ulicy. Gdyby ktoś zorganizował tu regularne, komercyjne wycieczki rowerowe z przewodnikiem, mogłyby one stać się turystycznym hitem.
Działalność Pawła Bartoszka
Nasza opiekunka – Auður oprócz wycieczki zorganizowała też dla nas rozmowy z osobami zajmującymi się tematyką transportu i środowiska.
Niezwykle pouczające było spotkanie z Pawłem Bartoszkiem – przewodniczącym komisji planowania przestrzennego dla „Capital Area” czyli aglomeracji Reykiawiku. Wspomniane wyżej przemiany w lokalnej polityce przestrzennej i komunikacyjnej są w dużej mierze jego zasługą.
Mój rodak nie poprzestaje jednak na dotychczasowych osiągnięciach. Jego kolejny projekt to „Zielona Ścieżka” – szlak rowerowy, który już niebawem umożliwi wygodny przejazd przez obrzeża „Capital Area”. Aglomeracja ze wszystkich stron otoczona jest przez naturę. Od zachodu i północy rozpościera się morze, zaś od wschodu i południa utrzymywany jest „Zielony Szalik” – spójny pas terenów zielonych, który chroniąc przyrodę, jednocześnie ogranicza ,,rozlewanie się” czyli nadmierne rozszerzanie zabudowy.
Szlak rowerowy sprawi, że ten niezwykle ciekawy obszar stanie się dużo bardziej dostępny dla mieszkańców i turystów.
Pan Paweł nie poprzestaje i na tym, lecz kreśli śmiałe plany utworzenia drogi rowerowej wokół całej Islandii.
Wielka wyprawa na dwóch kołach, podczas której można zobaczyć lodowce, wulkany i gejzery dla wielu turystów z różnych stron świata byłaby prawdziwą „przygodą życia” i obiektem marzeń.
W kraju, który swój dobrobyt w dużej mierze zawdzięcza turystom, tego typu inwestycje są bardzo opłacalne. Natomiast fakt, że nawet tak bardzo uzależniony od używania samochodów naród zaczyna coraz bardziej stawiać na ekologiczny transport i turystykę napawa ogromnym optymizmem. Trzymajmy kciuki za rowerową Islandię!