Moda na łąki

Są kolorowe, świeże, dzikie. Nie wymagają dużej uwagi. Łatwo je posiać i utrzymać. To alternatywa dla kosztownych trawników. Są antidotum na suszę i sposobem na czystsze środowisko. Sprzyjają ochronie bioróżnorodności, zdecydowanie skorelowanej z ochroną klimatu. Dzięki temu, że środowisko staje się bogatsze, piękniejsze. Jest także znaczenie odporniejsze na postępujące zmiany klimatu. 

Choć faktycznie zapanowała moda na sianie, „moda” może tu wybrzmieć jak kaprys czy zachcianka, a przecież dobrze rozumiemy, że coraz częściej to konieczność, wyraz zdrowego rozsądku i odpowiedzialności. 

Obecnie w miastach mieszka ponad 23 mln osób. To aż 60 proc. Polaków. W miastach więc kumuluje się życie. To z kolei sprawia, że miasta konsumują więcej energii, której zużycie rośnie w Polsce od lat. Wzrost generują zarówno biurowce, średniej wielkości fabryki, galerie handlowe czy hotele, ale także domy i mieszkania. 

Łąki kwietne w przestrzeni publicznej oszczędzają czas 
i energię. Obniżają koszty koszenia, bowiem wymagają
go maksymalnie dwa razy w roku. Nie potrzebują także nawożenia, podlewania, ani innych zabiegów pielęgnacyjnych. 

W miastach koncentrują się także inne wyzwania, wymagające zdecydowanych i pilnych działań. Dotyczą one zarówno złej jakości powietrza, jak i niedoboru wody z powodu długich okresów suszy. Miasta toną w betonie i smogu. Przy panującej suszy i wysokich temperaturach jest nie do wytrzymania. Specjaliści przekonują, że łąki obniżają temperaturę w mieście. Zasiane między ruchliwymi ulicami pełnią także funkcję antysmogową. Łąki nie wymagają dużej ilości wody. Podlewać trzeba je tylko w okresach skrajnej suszy. Według specjalistów w miastach aż 80 proc. trawników można zamienić w kwietne łąki. 

Źródło: lakikiwetne.pl

Jednym z najistotniejszych powodów, dla którego warto przekonać się do łąk kwietnych, jest niewątpliwie wysoka zdolność retencji wody, jaką mają rośliny rosnące na takich łąkach. Mają one dłuższy – nawet 25 razy! – i bardziej rozwinięty system korzeniowy niż trawa. Dzięki temu podczas deszczów, nawet tych bardzo ulewnych, absorbują dużo więcej wody. Nie musimy ich więc podlewać właśnie dlatego, że mają zdolność magazynowania wody. To niezwykle istotne wtedy, gdy, tak jak w czerwcu tego roku dochodziło do gwałtownych opadów i podtopień. Z powodu zmian klimatu takie zdarzenia będą występowały coraz częściej. Zabetonowane miasta są szczególnie narażone – woda nie ma po prostu gdzie spłynąć. Rozwiązaniem są systemy retencyjne i zwiększanie obszarów zielonych. Zdolność retencji wodnej oznacza także niższą temperaturę w mieście. Wysoka roślinność zapobiega powstawaniu tzw. wysp cieplnych. Powodują one, że temperatura w mieście potrafi być nawet o kilka stopni wyższa niż poza miastem. Jest to efekt nagrzewających się murów oraz wypalonych słońcem trawników. Łąki to także bardzo ważny element przyrody, element mający znaczenie dla zachowania różnorodności biologicznej.

Chronią środowisko, regulują cykle biochemiczne oraz umożliwiają gromadzenie w glebie substancji organicznych. Chronią powietrze i wodę przed zanieczyszczeniami.

To naturalne siedliska wielu gatunków zwierząt i owadów. Według specjalistów mogą być schronieniem nawet dla 300 gatunków zwierząt – małych ssaków, gadów, płazów, owadów, w tym owadów zapylających. A to nie tylko pszczoły, choć one razem z trzmielami zapylają najwięcej kwiatów. W naturze większość gatunków trzmieli mieszka pod ziemią. Często zasiedlają nory opuszczone przez gryzonie i krecie korytarze. Łąki stwarzają więc im naturalne środowisko do życia. 

źródło: lakikwietne.pl

Sąsiedztwo ludzi lubią także pszczoły murarki. Nie żyją one w rojach, ale samotnie. Zasiedlają puste łodygi, otwory w drewnie, szczeliny. Rośliny są zapylane także przez chrząszcze, muchówki i motyle. Łąki stanowią dla nich miejsce do rozmnażania i schronienie.  Fakt, że łąki może tworzyć nawet 60 gatunków różnych roślin sprawia, że stanowią nie tylko wyjątkowe ekosystemy, ale także wyjątkowy miejski krajobraz. Dzięki nim otoczenie nabiera sielskiego charakteru i staje się miejscem rekreacji. Dzięki dużemu zróżnicowaniu barw kwitnących kwiatów, wygląd łąk zmienia się dynamicznie wraz z porami roku. Łąki wpływają więc nie tylko na komfort życia, ale dzięki zapachom i grze kolorów także kojąco na emocje. 

Kwietne łąki są ekologiczne. Tworzą lepszy mikroklimat. Filtrują wody opadowe i owietrze, w tym zatrzymują pyły tworzące smog.

1 m² łąki kwietnej zatrzymuje 3 g zanieczyszczeń – tyle co małe miejskie drzewo! Nie potrzebują też skomplikowanych nawozów, czy stosowania środków ochrony roślin. Sprzyjają rolnikom, sadownikom i pszczelarzom. Dzięki obecności drapieżców i pasożytów, siane przy uprawach wpływają na biologiczną kontrolę szkodników. Ponadto kwitnące wielogatunkowe założenia, takie jak ugory miododajne, pasy kwietne czy miedze, powodują znaczny wzrost bioróżnorodności, jednocześnie przyczyniając się do zwiększenia dochodów. 

Gdzie można tworzyć łąki kwietne? Naprawdę wszędzie. W donicach na balkonie, tarasie, w ogródku, wreszcie na dużych powierzchniach, na skwerach, pasach zieleni, przy torach tramwajowych. 

Świat przygotowuje się do zmian klimatycznych – miasta szukają skutecznych sposobów, aby ograniczyć jego negatywne skutki. Łąki są jednym z takich sposobów. W polskich miastach łąki wysiewane są od paru lat. Dotyczy to m.in. Krakowa gdzie łąki kwietne są częścią oficjalnej strategii antysmogowej miasta. W tym roku włodarze Krakowa zdecydowali o wysianiu prawie 600 kilogramów nasion, dzięki czemu na krakowskich błoniach, bulwarach i poboczach zakwitnie aż 29 hektarów! Ponad 20 hektarów łąk kwitnie już w Łodzi, podobnie jak w Warszawie, gdzie powstają także rabaty z roślinami jednorocznymi, czy trawniki zamieniane w rabaty bylinowe. W Katowicach na dzikie kwiaty zostanie przeznaczonych 5 hektarów miejskich terenów zielonych. Podobnie we Wrocławiu, gdzie udało się założyć łącznie ok. 2 ha łąk. Łąki zakwitły także m.in. w Kielcach, w Lublinie, Białymstoku, Radomiu, Rybniku Sanoku, Wąbrzeźnie, Bielsko-Białej, Starachowicach, Zamościu, Białej-Podlaskiej, Oleśnicy Zielonej Górze, Jarocinie i Gminie Szydłowo, która zainicjowała akcję #KwietnyChallange! Miejmy nadzieję, że za przekładem włodarzy pójdą też mieszkańcy i zamiast wysiewać trawę w ogrodach i ogródkach działkowych, zdecydują się na kwiatowe mieszanki.  

Trawy i łąki utrzymują wilgoć w mieście, dlatego stołeczny Zarząd Zieleni zwiększył powierzchnię terenów, na których koszenie odbywa się raz lub dwa razy w roku. Obecne warunki pogodowe umożliwiają jednokrotne koszenie na 80 hektarach terenów zieleni. (…) W tym roku Zarząd Zieleni m.st. Warszawy planuje na swoich terenach maksymalnie trzy koszenia, ponieważ częstsze ścinanie roślin przesusza trawy i wierzchnią warstwę gleby. Zrównoważona pielęgnacja zapobiega nadmiernemu wyparowywaniu wody. Prace na miejskich terenach realizujemy według standardów pielęgnacji zieleni. Już w zeszłym roku, ze względu na braki opadów deszczu Urząd m.st. Warszawy wysłał prośbę do burmistrzów dzielnic i dyrektorów stołecznych jednostek, którzy zarządzają stołeczną zielenią o racjonalne ścinanie traw. Liczymy, że administratorzy osiedli i pozostali zarządcy prywatnych terenów również uwzględnią obecne warunki pogodowe przy pielęgnacji roślinności. W miejscach, gdzie jest większa wilgotność, ogrodnicy pozostawiają naturalne łąki – można je zobaczyć w warszawskich parkach, skwerach i pasach drogowych np. w parku Skaryszewskim, Pole Mokotowskie, parku Arkadia, na skarpie mostu Marii Skłodowskiej-Curie czy pasie między jezdniami al. Żwirki i Wigury. Ogrodnicy rejonowi pozostawiają też tereny niekoszone w ciągu całego sezonu wegetacyjnego – koszenie odbywa się pod koniec jesieni. 

źródło: lakikwietne.pl

Łąki kwietne funkcjonują w stolicy od minimum czterech lat. W pasach dróg krajowych, wojewódzkich i powiatowych w 2019 r. mieliśmy:

  • 13 557 m2 łąk kwietnych,
  • 2 259 m2 rabat z wysianymi roślinami jednorocznymi,
  • 240 000 m2 naturalnych łąk – trenów pozostawionych do jednokrotnego koszenia jesienią,
  • 30 000 m2 trawników zamienionych w rabaty bylinowe. 

W parkach w zeszłym roku kontynuowaliśmy zakładanie łąk kwietnych. Prace objęły:

  • park Pole Mokotowskie – 1 000 m2,
  • park Praski – 400 m2,
  • park Kazimierzowski – 1 200 m2

Dodatkowo realizowane są łąki kwietne w ramach projektów z budżetu obywatelskiego – tak właśnie w 2019 r. powstały kolejne tereny z polnymi kwiatami na Białołęce, Mokotowie, w Wawrze i Ochocie. W maju 2020 r. rozpoczęła się modernizacja parku Michałowskiego, gdzie również powstanie kolejna łąka kwietna. Nie możemy jednak podać całkowitej powierzchni łąk kwietnych w Warszawie, ze względu na bardzo dużą liczbę podmiotów i instytucji realizujących ukwiecenia – są to zarówno ogrodnicy z Zarządu Zieleni, urzędy 18 dzielnic stolicy, miejskie instytucje kultury, sportu i rekreacji, jak również placówki oświatowe oraz prywatni przedsiębiorcy. 

Jakie rośliny wybierać do łąki kwietnej?

– Łąka kwietna to szerokie pojęcie. Tradycyjnie kojarzy się z łanami traw romantycznie kołyszącymi się na wietrze, ubogacającymi wiejski krajobraz dawnych lat. Jednak łąka kwietna, definiowana jako bogate i różnorodne zbiorowisko roślinności zielnej i traw to coś znacznie więcej. Pola dzikich kwiatów odpowiadają na szereg aktualnych problemów związanych z klimatem czy utratą bioróżnorodności. Dają także szereg innych, realnych korzyści, których jest tak wiele, że ciężko je wymienić w komplecie – komentuje Karol Podyma – botanik, ogrodnik, specjalista od łąk kwietnych, Łąki Kwietne, www.lakikwietne.pl.  

źródło: lakikwietne.pl

Łąki kwietne dla zarządców terenów zieleni w przestrzeni miejskiej to przede wszystkim oszczędności w budżecie, a także przeciwdziałanie skutkom zmian klimatycznych, takich jak długotrwała susza, miejskie wyspy ciepła czy ulewne i nagłe deszcze. Pomagają także oczyszczać powietrze z zanieczyszczeń komunikacyjnych. Budują pozytywny wizerunek, coraz częściej kluczowy dla rozwoju. Ze względu na trudne warunki miejskie (często zdegradowana i sucha gleba) stosujemy tu przede wszystkim wieloletnie gatunki rodzime, które przy właściwej pielęgnacji są inwestycją na lata, a z każdym kolejnym rokiem przynoszą większe korzyści. Mieszanki nasion wzbogacamy jednorocznymi chwastami polnymi, które szybko i intensywnie kwitną, dzięki czemu wzbudzają sympatię mieszkańców. 

Posiadaczom słonecznych balkonów, tarasów i parapetów polecamy sianie nanołączek – kolorowych hotspotów bioróżnorodności w doniczkach.

Takie małe łączki wspierają ginące zapylacze i dają mnóstwo frajdy ogrodnikom-amatorom. Wystarczy dbać, żeby doniczka zbytnio nie przeschła, a siła nasion zrobi swoje. W ciągu 2-3 miesięcy wyrosną z nich pożyteczne kwiaty, których uprawa od ziarenka daje mnóstwo satysfakcji. Żywy kontakt z ziemią dodatkowo uszczęśliwia, czego dowodzą nawet badania naukowe.  W doniczkach siejemy szybko kwitnące i łatwe w uprawie gatunki jednoroczne. To nasiona polskich kwiatów polnych, a także bogatych w pyłek i nektar gatunków ozdobnych i uprawnych. W większych pojemnikach można stworzyć także kompozycję z gatunków wieloletnich, które nie wymagają corocznego odtwarzania i powtarzają kwitnienie dwukrotnie w ciągu sezonu. 

Na terenach wiejskich kluczowe są zupełnie inne czynniki – tu liczą się korzyści, które można przełożyć na realne zyski. Pasy kwietne, czyli intensywnie kwitnące miedze obsiewane pożytecznymi roślinami, to przede wszystkim wyższe plony i wsparcie biologicznej ochrony upraw oraz zapylaczy. To także elementy stref buforowych ograniczających przenikanie szkodliwych środków chemicznych wypłukiwanych z pól. Przeciwdziałają erozji wietrznej, która zubaża i niszczy grunty, a także magazynują cenną wodę w glebie.  W pasach kwietnych siejemy ekonomiczne mieszanki złożone głównie z kwitnących roślin uprawnych wzbogacane o cenne przyrodniczo dzikie gatunki. Wykorzystujemy mieszanki z dużym udziałem roślin motylkowatych, które dodatkowo użyźniają i poprawiają strukturę gleby.

Ludzie

NAJNOWSZE WPISY