Miasta bez smogu i hałasu, gdzie każdy może korzystać z przydomowego ogrodu oraz łatwego dostępu do publicznych parków, sprawnej komunikacji zbiorowej, miejsc pracy i edukacji. Miasta pełne zieleni, lecz w miarę kompaktowe – rozwijające się tylko do określonych granic, poza którymi króluje przyroda i wiejski krajobraz. Tak nowoczesna idea powstała na przełomie XIX i XX wieku. Czas znów po nią sięgnąć!

Niezwykły pomysł

W słynnej książce ,,Miasta – ogrody jutra” angielski wizjoner Ebenezer Howard wzywał do tworzenia aglomeracji złożonych z niewielkich, częściowo autonomicznych miast budowanych i zarządzanych na zasadzie spółdzielczości.

Była to odpowiedź na występujące wówczas i tak naprawdę aktualne do dziś problemy: zanieczyszczenie i przeludnienie dużych miast, niedobór zieleni, zbyt gęsta i bezładna ,,deweloperska” zabudowa, patologie związane z wynajmem mieszkań, oraz spekulacje gruntami.
Najwierniejszym odbiciem idei Howarda są do dziś dwa pierwsze miasta – ogrody, czyli projektowane i budowane pod jego nadzorem: Letchworth i Welwyn w aglomeracji Londynu.
Nie stały się one (jak wiele późniejszych realizacji) jedynie letniskami bądź sypialniami pobliskiej metropolii. Osiągnęły spory stopień gospodarczej i społecznej samodzielności dzięki własnym dzielnicom przemysłowym, placówkom edukacyjnym, handlowym i kulturalnym.

Łódzkie przedwojenne osiedle Radiostacja inspirowane ideą Miast-Ogrodów.
Fot. Łukasz Kamiński

Ponadczasowe zalety

Często mówi się, że bardziej ekologiczne jest dogęszczanie zabudowy istniejących miast z uwagi na wydajniejsze wykorzystanie infrastruktury. Oznacza to także budowanie mieszkań w pobliżu miejsc pracy, co sprzyja rezygnacji z używania samochodów.
Jednak miasta-ogrody odpowiadają na nieco inne potrzeby i są miejscem realizacji innego stylu życia niż centra metropolii.
Wśród gęstej zabudowy nie można przecież postawić rodzinnego domu z własnym ogrodem ani nawet niewielkiego, spółdzielczego budynku wielorodzinnego z dostępem do szerokiego, wspólnego ogrodu.
W zestawieniu z przedmieściami lub rozproszoną zabudową wiejską, miasta – ogrody mają dwie ogromne zalety. Częściowa samowystarczalność sprawia, że mieszkańcy rzadziej są zmuszeni do codziennych, dalekich podróży. Jeśli zaś chcą dojechać do metropolii, mogą w każdej chwili posłużyć się wygodnym, ekologicznym transportem – aglomeracyjną komunikacją kolejową.

Park w centrum łódzkiego osiedla Julianów inspirowanego ideą Miast-Ogrodów.
Fot. Łukasz Kamiński

Wielki powrót

Nadszedł czas, by znów budować miasta-ogrody. Spory zakres samowystarczalności – klucz do ich sukcesu – można dziś dużo łatwiej osiągnąć.
Dzięki pracy zdalnej nie musimy już być przywiązani do biurek w biurowcach niczym chłopi pańszczyźniani do ziemi. Znika konieczność codziennych dojazdów do centrów miast lub mieszkania w ich pobliżu.

Telepraca z widokiem na zieleń.
Fot. Łukasz Kamiński


Ideę sprzed stulecia warto ubogacić modnymi dziś, pozytywnymi trendami takimi jak uspokojenie i ograniczenie ruchu samochodowego, promowanie i ułatwianie komunikacji rowerowej, ogrodnictwo permakulturowe i odnawialne źródła energii.
Do krajów, które powinny budować miasta-ogrody na pewno należy Polska. Planowane, wielkie inwestycje kolejowe i wzrost znaczenia kolei aglomeracyjnych to szansa, by wdrażać w praktyce ten przyjazny dla ludzi i środowiska typ zabudowy, który łączy w sobie zalety miasta i wsi.

Łukasz Kamiński

fot. Łukasz Kamiński