Do końca 2022 roku elektrownie atomowe w Niemczech zostaną zamknięte. 13 listopada 2021 pod bramą Brandenburską odbyły się protesty sprzeciwiające się tej decyzji. Uczestniczyły w nich organizacje
z całej Europy, w tym także polska FOTA4Climate. Poparcia protestującym udzielił także amerykański klimatolog i aktywista klimatyczny — James Hansen.

Niemcy podjęli decyzję o wyeliminowaniu energetyki jądrowej i od wielu lat wprowadzają ją w życie. W 2021 roku zamknięto trzy z sześciu działających elektrowni – Brokdorf w Szlezwik-Holsztyn, Grohnde w Dolnej Saksonii i Gundremmingen w Bawarii. Proces likwidacji będzie trwać przez dwie dekady. Usunięcie jednego zakładu to koszt 1,1 mld euro. Zakończenie działania elektrowni zmniejszy produkcję energii jądrowej o około 4 gigawaty. Wielkość ta odpowiada energii wytwarzanej przez 1000 turbin wiatrowych.

Jakie będą skutki zamknięcia elektrowni jądrowych?

Niemiecka energetyka jeszcze przez długi czas nie będzie opierała się wyłącznie na takich odnawialnych źródłach energii, jak woda, wiatr czy słońce. Z tego powodu kraj nie może zrezygnować jednocześnie z atomu, węgla i gazu. Elektrownie, które mają najbardziej negatywny wpływ na środowisko, będą pracowały jeszcze przez wiele lat.

Zdaniem Jamesa Hansena zamykanie sześciu prawidłowo funkcjonujących reaktorów, które generują więcej niskoemisyjnej energii elektrycznej niż wszystkie panele słoneczne w Niemczech, będzie wielkim krokiem w tył. W latach 2020-2023 niemieckie emisje będą o 10% wyższe, niż mogłyby być bez rezygnacji z atomu.

Hansen szacuje też, że „koszt środowiskowy” jednej elektrowni węglowej, to wymarcie około 100 gatunków.

Wyłączenie z eksploatacji elektrowni jądrowych zamiast węglowych i gazowych spowoduje dodatkową emisję dwutlenku węgla. Szacuje się, że do roku 2045 będzie to ok. miliard ton CO2. Niestety bez energii atomowej Niemcom trudniej będzie osiągnąć cele klimatyczne.

Przeczytaj także: AGH rozpoczyna testy antysmogowego generatora fal dźwiękowych

Powód likwidacji elektrowni atomowych w Niemczech

Zakończenie działalności elektrowni atomowych jest wynikiem polityki Angeli Merkel. Decyzja została podjęta tuż po katastrofie elektrowni w 2011 roku w Fukushimie w Japonii. Trzęsienie ziemi oraz tsunami zniszczyły przybrzeżną elektrownię. Była to największa katastrofa na świecie od czasów Czarnobyla.

Z uwagi na to, że elektrownie jądrowe są niskoemisyjnym źródłem energii, poparcie dla tego rodzaju energetyki w Niemczech wciąż wzrastało. Może być ono szczególnie przydatne w ograniczeniu wpływu na środowisko i osiągnięciu celów klimatycznych. Nowy rząd Olafa Scholza stara się uspokoić nastroje opinii publicznej, jednak nie zmienił decyzji dotyczącej zamknięcia elektrowni.

Zamknięcie energetyki jądrowej bezpośrednio wpłynie na ceny prądu w Niemczech. Możliwe, że wzrost energii odnawialnej w miksie zrównoważy sytuację. Jednak, dopóki udział OZE w energetyce nie wzrośnie, kraj wciąż będzie zależny od paliw kopalnych. Niemcy będą zatem bardziej polegać na gazie ziemnym oraz na dostawach z Rosji i jej strategii w polityce zagranicznej.

Francja zbuduje więcej elektrowni

Francja promuje energię jądrową i prowadzi kampanię na rzecz umiejscowienia jej na liście zrównoważonych źródeł energii, które kwalifikują się do inwestycji. Ponadto prezydent Emmanuel Macron zapowiada budowę kolejnych elektrowni jądrowych.

Francja w porównaniu z innymi państwami w głównej mierze opiera się na energetyce jądrowej. Dzięki temu ma o połowę mniejszy poziom emisji gazów cieplarnianych na jednego mieszkańca niż Niemcy.

Według Macrona wzmocnienie krajowej mocy jądrowej to lepsza alternatywa niż poleganie wyłącznie na OZE. Energia słoneczna i wiatrowa, to niezbędne elementy czystszego miksu energetycznego. Jednak sieć będzie wymagała niezawodnych źródeł energii elektrycznej w celu wspierania przerywanych źródeł odnawialnych. Podkreśla, że lepszym rozwiązaniem jest niskoemisyjny atom niż ropa, gaz lub węgiel.

Zobacz również: Czy wodór zastąpi węgiel?

Plany UE związane z zieloną energią

Komisja Europejska chce uznać gaz oraz energię jądrową za zielone źródła energii. Ma to umożliwić przeznaczenie miliardów euro na projekty mające na celu rozwijanie tych technologii w celu uzyskania zerowej emisji netto do 2050 roku. Sprzeciwiają się temu Niemcy oraz Austria. Natomiast państwa takie jak Francja, Czechy i Węgry popierają nowy projekt ustawy. Rządy z Europy Środkowej, Wschodniej i Południowej chcą uznania gazu jako paliwa ‘pomostowego’.

Niemcy nie zgadzają się na energetykę jądrową, lecz popierają pomysł uznania gazu za zielone źródło energii. Niemiecki minister finansów Christian Lindner poinformował, że Niemcy potrzebują elektrowni gazowych jako technologii przejściowej, kiedy zrezygnują z węgla oraz energii jądrowej.

Zgodnie z projektem, gaz zostanie uznany za zrównoważoną inwestycję tylko wtedy, gdy ‘taka sama moc energetyczna nie może być wytworzona ze źródeł odnawialnych’ i istnieją plany przejścia na odnawialne źródła energii lub gazy niskoemisyjne w określonym terminie.